Wpisał: Administrator
|
28.12.2007. |
Strona 3 z 6
Góry Rodniańskie
Zupełnie inne doświadczenia czekają nas podczas obcowania z Górami Rodniańskimi. Tam również w dolinach znajdziemy szereg wiosek bardzo urokliwych szczególnie w okolicach zbiegu gór Rodniańskich i Gór Suchard czy w Kelimeńskich. Idąc połoninami, w dole ścielą się chmury, a my jesteśmy otoczeni ze wszech stron przez pochyły pusty krajobraz wypełniony soczystą zielenią wilgotnych traw. Od czasu do czasu pojawiają się stada koni powoli wynurzając się z otaczającej je mgły. Powietrze jest straszliwie wilgotne i chłodne. Chmury kłębią się pod nami, dokoła nas i nad nami. Coraz bardziej zapuszczając się w głąb tych gór, nie można oprzeć się wrażeniu oniryczności krajobrazu. Przepełnia uczucie zagłębiania się w jakąś krainę dziwną, na granicy światów. Jakby Rosiński w swoich pracach nad Thorgalem tu czerpał inspirację. To dziwne odrealnienie przypomina końcowe sceny filmowej adaptacji Wesela. Co jakiś czas natrafia się na ciobanów ze swoją mizerną chatynką błotem i stadami psów i owiec. Są oni trochę jak fatamorgana. Jak przystanki na drodze do krainy nigdzie. Wyżej znikają nawet konie. Pojawia się wszechogarniające uczucie pustki. I wtedy właśnie góry zaczynają się wsączać. Powoli. Miarowo. Przez szpik kości, żyłami, przenikają w mięśnie, w głąb, przez serce i umysł do najgłębszych pokładów świadomości. Zaczynamy je czuć, jak cicho szepczą. Jak drżą owiewane wiatrem. Skąpane w wilgoci. Otulone rześkimi wilgotnymi i gęstymi chmurami. I wtedy jesteśmy razem z nimi. W ich świecie. W samym środku krainy gór. Doznania takie nie byłyby możliwe na zatłoczonych turystycznych szlakach. Przez swoją pustkę i brak ludzi góry te wywierają na człowieku niesamowite wrażenie. Są wymagające. Kondycyjnie, odpornościowo, sprzętowo. Nie stanowią dobrego pomysłu na niedzielną wycieczkę w trampkach po jagódki. Zmuszają do obcowania z nimi w bólu i zmęczeniu, nocowania na turniach. Odgrywają arie na strunach naszego reumatyzmu. Ale potrafią się pięknie odwdzięczyć. A wtedy jest się pewnym, że jeszcze się tu wróci. Same góry Rodniańskie, Suchard i Kalimeńskie stanowią dobry materiał na kilkutygodniową wyprawę. I pomimo tego, że potraktowały nas deszczem i burzami, wiem że będę myślał jak tam wrócić. Właściwie góry Rodniańskie z całej naszej rumuńskiej trasy zachwyciły mnie najbardziej i niezmiernie żałuję że nie mogłem spędzić tam całego przeznaczonego na Rumunię czasu.
|
Zmieniony ( 09.11.2010. )
|