Menu Content/Inhalt
Start arrow Podróże arrow Inna Europa

Galeria

Zdjęcie dnia

DSC_1497g2.jpg DSC_1497g2.jpg Data: 07.09.2009 Ilość wyświetleń: 754472 Właściciel: Administrator galerii
Inna Europa PDF Drukuj Email
Wpisał: Administrator   
28.12.2007.
Spis treści
Inna Europa
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6

    Przypuszczam, że strach przed podróżowaniem nocą po Transylwanii ma wśród Rumunów konkretne źródła. I choć nie sposób sobie wyobrazić hrabiego buszującego w wagonie śmierdzącym starymi skarpetami trzeba te obawy ludności autochtonicznej zrozumieć i zaakceptować. Wszystko to i wiele innych jeszcze rzeczy sprawia, że my powitaliśmy Ukraińską kolej w drodze powrotnej z nieomal uwielbieniem i ogromną radością. Do kwestii pociągów należałoby dorzucić kilka słów na temat komunikacji autobusowej. W wielu miejscowościach nie ma przystanków autobusowych. Co nie oznacza, że nie kursują tamtędy autobusy lub chociaż mikrobusy. Rumuni pytani o przystanek wskażą nam zwyczajowe miejsce, a pytani o godzinę podadzą o której przyjeżdża jakiś autobus. I wtedy jeśli zapytany powie, że powiedzmy o 15:00 to należy zwyczajowe miejsce okupywać między godziną 14:00 a 16:00, ot taka lokalna tradycja. Wszystko to i wiele jeszcze innych rzeczy daje nam obraz komunikacji fatalnej, kulejącej, w upadku albo jeszcze przed wzlotem, słowem totalnie rozsypanej, która może się przyczynić do mimowolnego chłonięcia kultury Rumunii w jej żywej pulsującej ekspozycji. Reasumując, czy warto – warto, ale pamiętajcie, w niektórych przypadkach autostop ratuje życie.

Z klimatem

    Miasto to dla mnie znaczy Sighişoara, Bystrzyca i Suczawa. Właściwie przypuszczam że inne miasta są podobne albo do Bystrzycy czy Suczawy albo do Sighişoary. Jest jeszcze bardzo specyficzny Bukareszt, którego jednak nie chcę przywoływać z pamięci, gdyż kiedy przed kilkunastu laty, wybrałem się w piękną podróż do Kurdystanu, wisielcze to miasto, przysłoniło mi emocjami, które we mnie wywołało, obraz całej późniejszej drogi. Tak więc wracając do miast takich jak Bystrzyca i Suczawa. Pamiętacie Polskę wczesnych lat dziewięćdziesiątych? Tak? To zmiksujcie ten obrazek z Polską roku 2007, a otrzymacie coś, co ze szczyptą specyfiki rumuńskiej da wam obraz tych miast. Innym natomiast doświadczeniem są miasta typu Sighişoara, czyli miasta „pod turystę”, najczęściej bogatego. Nie oznacza to wcale, że jest tam piekielnie drogo. Jest… jak wszędzie. Gdy się dokładnie rozejrzeć, gdy się potargować, rozjarzyć promiennym uśmiechem „travelera”,  wtedy będzie odrobinę taniej. Czy warto takie miasteczka odwiedzić? Ależ, nawet trzeba. Mimo cen, mimo nadmiernej turystyki, tandetnego Drakuli i „taksa foto” – trzeba.


Zmieniony ( 09.11.2010. )
 
Linki
| | | |